Tu są twoje posty, których nie umiesz znaleźć
Moderatorzy: anipoki, dr.pantyhose
-
- Dyskutant
- Posty: 179
- Rejestracja: 26 lis 2007, 11:23
- Lokalizacja: ok.wawy
- Kontakt:
- papa_smerf
- AdminTeam
- Posty: 3262
- Rejestracja: 17 sty 2008, 21:46
- Lokalizacja: Polska południowa
- Kontakt:
- Danon
- Stary wyga
- Posty: 1571
- Rejestracja: 18 lis 2007, 00:08
- Lokalizacja: Podlaskie
- Kontakt:
- papa_smerf
- AdminTeam
- Posty: 3262
- Rejestracja: 17 sty 2008, 21:46
- Lokalizacja: Polska południowa
- Kontakt:
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Bo racja kobiety jest ważniejsza od widzimisię mężczyzny. Moja żona nie ma problemu z podniesioną deską, bo w domu zawsze korzystam na siedząco, starsze dziecko z resztą też.
A ja uważam, że zawsze powinna być opuszczona także klapa. Nie robię o to awantur, tylko opuszczam, gdy widzę, że ktoś nie opuścił. Jest to w moim przypadku o tyle ważne, że młodszy strasznie lubi chlapać a już wchodzi do łazienki i jak ma okazję to korzysta.
A ja uważam, że zawsze powinna być opuszczona także klapa. Nie robię o to awantur, tylko opuszczam, gdy widzę, że ktoś nie opuścił. Jest to w moim przypadku o tyle ważne, że młodszy strasznie lubi chlapać a już wchodzi do łazienki i jak ma okazję to korzysta.
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- ModTeam
- Posty: 2490
- Rejestracja: 06 kwie 2010, 01:12
- Lokalizacja: UK
- Kontakt:
- Magda
- Zasiedziały na forum
- Posty: 1067
- Rejestracja: 07 paź 2008, 17:45
- Lokalizacja: Częstochowa
- Kontakt:
POWTÓRKA - umiesciłam gdzieś ten wpis- skopiowane z onetu
02 czerwca 2010
Winny nieopuszczonej deski!
Rozumiem światłą ideę ustępowania kobietom miejsca w autobusie. Z rozkoszą hołduję zasadzie puszczania niewiast pierwszych w drzwiach i innych urbanistycznych zwężeniach. Jestem wychowany w poczuciu słuszności istnienia niemal wszystkich form okazywania kobietom szacunku. Ale jednego pojąć nie mogę: o co, kurwa, chodzi z tym opuszczaniem i podnoszeniem deski?
sprawiedliwość. On zrobił, niech on opuści. A dlaczego nie odwrócić ról: niech ona podnosi, gdy ona użyje. Parafrazując starą Pawlakową z Samych Swoich: deska deską, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Czyli po kobiecej!
lenistwo. Skoro decha stoi, trzeba sobie opuścić. Ta sama czynność mechaniczna, ta sama zasada działania niezależnie od płci. Ruch tylko w pionie. Inaczej się po prostu nie da! Choćby bardzo chciała, nie urwie tego, nie zepsuje, poradzi sobie nawet bez obrazkowej instrukcji z Ikei. W czym więc problem?
odporność. Ona nie będzie dotykać, bo tam są zarazki. Jemu przecież nie zaszkodzą. A nawet gdyby, to i tak powszechnie wiadomo, że faceci to brudasy...
klimatyzacja. Zawsze samiec ma wachlować deską góra-dół-góra-dół. Zrozumiałe, że efekt męskich wizyt w WC bywa znacznie bardziej dotkliwy dla nozdrzy, ale machanie dechą nie rozwieje oparów absurdu. To nie klimatyzator!
higiena. Podniesiona deska powinna być dla niej wymownym sygnałem: ten facet dba o jej higienę. Niech samica odwiedzi dowolną męską toaletę w centrum handlowym i zobaczy, jak wygląda to na co dzień. W ilości kropelek zgromadzonych na opuszczonej desce można zatopić Titanica! A mimo wszystko pozostawienie podniesionej dechy w domu to grzech ciężki!
Czy ta kobieca agresja na widok pionowej dechy, to jakiś element kompleksowego szkolenia samca i dostosowywania jego nawyków do norm unijnych? A może jest w tym jakaś życiowa mądrość i głębsza filozofia? Naukowcy już dawno porównali ilość bakterii w przestrzeni sedesowej z tą znajdującą się na kobiecym telefonie komórkowym i biurku. Zgadnijcie, gdzie jest ich więcej.... No właśnie! Więc o co Wam chodzi?!
P.S. Toaletowego wątku ciąg dalszy, czyli wygimnastykowani Inwalidzi w Microsofcie.
02 czerwca 2010
Winny nieopuszczonej deski!
Rozumiem światłą ideę ustępowania kobietom miejsca w autobusie. Z rozkoszą hołduję zasadzie puszczania niewiast pierwszych w drzwiach i innych urbanistycznych zwężeniach. Jestem wychowany w poczuciu słuszności istnienia niemal wszystkich form okazywania kobietom szacunku. Ale jednego pojąć nie mogę: o co, kurwa, chodzi z tym opuszczaniem i podnoszeniem deski?
sprawiedliwość. On zrobił, niech on opuści. A dlaczego nie odwrócić ról: niech ona podnosi, gdy ona użyje. Parafrazując starą Pawlakową z Samych Swoich: deska deską, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Czyli po kobiecej!
lenistwo. Skoro decha stoi, trzeba sobie opuścić. Ta sama czynność mechaniczna, ta sama zasada działania niezależnie od płci. Ruch tylko w pionie. Inaczej się po prostu nie da! Choćby bardzo chciała, nie urwie tego, nie zepsuje, poradzi sobie nawet bez obrazkowej instrukcji z Ikei. W czym więc problem?
odporność. Ona nie będzie dotykać, bo tam są zarazki. Jemu przecież nie zaszkodzą. A nawet gdyby, to i tak powszechnie wiadomo, że faceci to brudasy...
klimatyzacja. Zawsze samiec ma wachlować deską góra-dół-góra-dół. Zrozumiałe, że efekt męskich wizyt w WC bywa znacznie bardziej dotkliwy dla nozdrzy, ale machanie dechą nie rozwieje oparów absurdu. To nie klimatyzator!
higiena. Podniesiona deska powinna być dla niej wymownym sygnałem: ten facet dba o jej higienę. Niech samica odwiedzi dowolną męską toaletę w centrum handlowym i zobaczy, jak wygląda to na co dzień. W ilości kropelek zgromadzonych na opuszczonej desce można zatopić Titanica! A mimo wszystko pozostawienie podniesionej dechy w domu to grzech ciężki!
Czy ta kobieca agresja na widok pionowej dechy, to jakiś element kompleksowego szkolenia samca i dostosowywania jego nawyków do norm unijnych? A może jest w tym jakaś życiowa mądrość i głębsza filozofia? Naukowcy już dawno porównali ilość bakterii w przestrzeni sedesowej z tą znajdującą się na kobiecym telefonie komórkowym i biurku. Zgadnijcie, gdzie jest ich więcej.... No właśnie! Więc o co Wam chodzi?!
P.S. Toaletowego wątku ciąg dalszy, czyli wygimnastykowani Inwalidzi w Microsofcie.
Nie zawsze mów, co wiesz, ale zawsze wiedz, co mówisz.-Klaudiusz
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- ModTeam
- Posty: 2490
- Rejestracja: 06 kwie 2010, 01:12
- Lokalizacja: UK
- Kontakt:
-
- ModTeam
- Posty: 2490
- Rejestracja: 06 kwie 2010, 01:12
- Lokalizacja: UK
- Kontakt:
-
- Stary wyga
- Posty: 4010
- Rejestracja: 08 lut 2008, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- ModTeam
- Posty: 2490
- Rejestracja: 06 kwie 2010, 01:12
- Lokalizacja: UK
- Kontakt:
- musa
- Zasiedziały na forum
- Posty: 937
- Rejestracja: 18 sie 2008, 13:29
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Od tego sprzedanego znaczka musisz zapłacić podatek, a na kartkach zarabiasz kilka groszy, ale do przodu. Nie jest to jednak powód do przyciągania klienta.Radziu pisze:
Taki mały offtop: Chciałem kupić kartkę ze znaczkiem, żeby od razu ją wysłać, ale okazało się, że Polscy handlowcy, mają trochę ograniczone logiczne myślenie. Mają tylko kartki, po znaczki odsyłają na pocztę. Pytam dlaczego tak robią, a on na to, że kilka lat temu poczta zabrała im marżę, a za darmo sprzedawać nie będzie. A ja mu na to, że na sprzedaży kartek też nie zarobi, bo jak mam iść na pocztę po znaczek to kartkę tam kupię.
Dlatego sprzedaje się kartki, a znaczki nie. To nie ograniczone myślenie, to kalkulacja zysków i strat.
musa, coś mylisz. Skoro kupujesz coś w jednej cenie, i w tej samej sprzedajesz, to nie masz zysku, więc nie płacisz podatku.
A na kartce jest przebicie ponad 100%, w hurcie kupujesz po 30gr, a spokojnie po 1zł można sprzedać. Ze znaczkami jest taki problem, że jest z nimi trochę zachodu, który teoretycznie nie przynosi zysku, ale w praktyce łatwiej sprzedać kartkę, jak się do niej sprzeda znaczki, więc mamy wzrost zysku. U mnie to się kalkulowało. A znaczki miałem z tej samej hurtowni co między innymi papierosy i bilety. Na biletach to dopiero jest braku zysku. Marża od 1 do niecałych 5%.
A na kartce jest przebicie ponad 100%, w hurcie kupujesz po 30gr, a spokojnie po 1zł można sprzedać. Ze znaczkami jest taki problem, że jest z nimi trochę zachodu, który teoretycznie nie przynosi zysku, ale w praktyce łatwiej sprzedać kartkę, jak się do niej sprzeda znaczki, więc mamy wzrost zysku. U mnie to się kalkulowało. A znaczki miałem z tej samej hurtowni co między innymi papierosy i bilety. Na biletach to dopiero jest braku zysku. Marża od 1 do niecałych 5%.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości