O co w tym wszystkim chodzi?

Jesteś nowy?? Przywitaj się i napisz kilka słów o sobie.

Moderatorzy: anipoki, dr.pantyhose

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kasior
AdminTeam
AdminTeam
Posty: 2230
Rejestracja: 19 lis 2007, 19:52
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

O co w tym wszystkim chodzi?

Post autor: kasior » 28 sie 2011, 18:38

Bardzo ciekawy tekst Naczelnego Antyfaceta idealnie oddający ideę naszego forum:

1. Przenikanie się stylów kulturowo kojarzonych z płciami jest w moim przekonaniu słuszne, bo odzwierciedla prawdę o człowieku, która szczególnie widoczna jest obecnie: z przynależności do biologicznej płci nie wynika tak wiele, jak chce nam wmówić nasza seksistowska kultura. Jakkolwiek nie neguję nieco innych kształtów organizmów męskich i żeńskich oraz biologicznych funkcji związanych z rozrodczością, stwierdzam, że w obrębie każdej płci istnieją absolutnie każde typy osobowości, zatem kłamstwem i gwałtem na człowieku jest przymuszanie go do odgrywania stylizowanych zachowań, które według stereotypów przystoją jego płci. Dotyczy to nie tylko aspektów psychologicznych, ale także artykułów odzieżowych i kosmetyków, za pomocą których osoba ludzka daje wyraz swej tożsamości. Kobietom wolno już nie być uległymi i zagubionymi w życiu osóbkami potrzebującymi twardego ramienia i racjonalnej głowy mężczyzny. Mężczyźni są jakoś tolerowani, gdy okazują się pacyfistycznymi misiowatymi domatorami. Ludzie obu biologicznych płci i wszelkich tożsamości płciowych współpracują i konkurują ze sobą pospołu na rynku pracy, a to oznacza, iż przestały liczyć się atrybuty stereotypowo przypisywane płciom, zaś istotne stają się zupełnie inne przymioty niż uroda u kobiet i siła u mężczyzn. Choć w żeńskiej roli płciowej znalazło to odblokowanie roli płciowej wyraz w możliwości przejmowania elementów odzieżowych tradycyjnie przypisywanych płci męskiej, jak garnitury, spodnie, krawaty i ciężkie zamknięte obuwie, to ekspresja tej łagodnej męskiej osobowości za pomocą ubrania i stylizacji jest wciąż zablokowana. Spójrzmy bliżej, jak to wygląda u mężczyzn – ze względu na biologiczne cechy płciowe jest to temat mi bliski.

W dziedzinie ubioru męskiego wciąż utrzymuje się ścisłe tabu w odniesieniu do pewnych typów ubrań kulturowo kojarzonych z płcią żeńską. Dotyczy to w szczególności takich artykułów jak: spódnice, suknie, bezrękawne topy na cienkich ramiączkach, a przede wszystkim przezroczystych artykułów pończoszniczych oraz fantazyjnych butów na obcasie, czyli tych produktów, za pomocą których z surowego biologicznie żeńskiego ciała kultura czyni przedmiot erotycznego pożądania, któremu oczywiście mają ulegać mężczyźni.

Istnieją wszakże trendy nieśmiało otwierające męską ekspresję przez dodanie do niej elementów kulturowo żeńskich. Jest wśród nich styl metroseksualny, w ramach którego mężczyzna może już nosić bardziej fantazyjne fryzury, nieco biżuterii, bardziej świadomie dbać o dobrostan cery, i nosić nieco bardziej wyrafinowane ubrania. Można także dostrzec ruch Bravehearts – mężczyzn noszących spódnice w nawiązaniu do szkockiego kiltu i wzorców z kultur antycznych, którzy mimo spódnic starają się stylizować swój wygląd na sposób zbieżny ze stereotypem płciowym przypisującym mężczyznom przede wszystkim siłę – osiągają ten efekt nosząc grube skarpety, podkolanówki i masywnie wyglądające buty na płaskim obcasie. Są jeszcze freestylers – noszący dowolne kombinacje ubrań bez względu na ich kulturowe nacechowanie płciowe, albo ostentacyjnie wybierający rzeczy „damskie”. W niektórych kręgach, głównie artystycznych, asertywni mężczyźni pozwalają sobie zakładać buty na obcasie, a niektórzy, jak pracujący w modzie Vincent McDoom, „idą na całość”, czyli noszą sukienki, szpilki, stylizują ciało na sposób żeński makijażem itp. Postawy takie wszakże wciąż są niszowe, ujawniane są raczej na nieformalnych imprezach towarzyskich niż w realnym codziennym życiu i w miejscu pracy, a media traktują takich mężczyzn wyłącznie jako ciekawostkę albo wybryk – jeszcze nikt o takim wyglądzie nie wygrał wyborów prezydenckich w żadnym kraju, nie widzę też etatowych pracowników mediów o takiej stylizacji. Bariery zatem istnieją, a szczególnie w naszym kraju.

2. Oczywiście uważam, że to dobrze, iż w modzie dokonują się przesunięcia, dzięki którym style obu płci zbliżają się do siebie. Liczę, że moda pokona stworzone przez siebie bariery zbudowane na przekonaniu o konieczności odgrywania przez ludzi diametralnie odmiennych ról płciowych. Jeśli projektanci mody chcą okazać życzliwość WSZYSTKIM ludziom, powinni przyswoić sobie prawdę, że również w ramach biologicznie męskiej płci istnieją jednostki potrzebujące dla swej ekspresji oraz komfortu ubrań o cechach wizualnych i użytkowych, jakie obecnie oferowane są tylko osobom płci żeńskiej. Trzeba zauważyć, że w ramach paradygmatu męskiej odzieży obiektywnie brakuje pewnych modeli, które są oferowane osobom biologicznie żeńskim, i ich brak rzutuje negatywnie na komfort życia: żadne spodnie nie dostarczają takich doznań użytkownikowi jak komplet: cienkie rajstopy/pończochy i spódnica. Dopóki panuje przekonanie o niestosowności pewnych artykułów dla całej klasy ludzi zdefiniowanych przez biologiczną płeć, panuje na tym obszarze DYSKRYMINACJA. Właściwie to nie powinno być w modzie gett płciowych – każdy typ ubrania powinien być oferowany w pełnej numerówce i pełnym zakresie wzorów dla osób obu typów figury – tak jak są spodnie o kształtach specyficznych dla osób żeńskich, powinny też być suknie i spódnice męskie, choć bez nachalnego powiązania toporności stylu z męską płcią. W praktyce może to oznaczać pewną komplikację dla producentów rzeczy masowych, ale już markowe pracownie krawieckie mogłyby z powodzeniem przejść na sprzedaż w trybie indywidualnych zamówień, wśród których byłyby początkowo niszowe modele ubrań kulturowo „zakazanych” dla mężczyzn. W końcu, gdy kupujemy samochód i zamawiamy określony kolor z pakietem wyposażenia, często w momencie zamówienia nie jest on jeszcze wyprodukowany, a jedynie producent dostaje sygnał, jak skonfigurować określony egzemplarz. Taki tryb sprzedaży w odniesieniu do niszowej odzieży pozwoliłby uniknąć początkowych strat, które byłyby nieuniknione w przypadku dostawy gotowych produktów tego typu do sieci sprzedaży detalicznej. Jednocześnie byłaby to szansa dostarczenia poszukiwanego produktu konsumentowi, którego istnienie obecnie jest ignorowane. Jeśli zgodzimy się, iż nie żyjemy za karę, powinniśmy sobie pomagać, nieprawdaż?

3. Jeśli da się powiedzieć o polskim społeczeństwie, że przyzwyczaja się do łamania barier w modzie, to dobrze. Mam jednak wrażenie, że producenci odzieży kierują „na” Polskę i inne słowiańskie kraje pokomunistyczne inne wzory ubrań męskich niż do swych zachodnich sklepów. Przykładowo u nas wciąż stanowi tabu obcisłość męskich sweterków i bluzek, a spodnie rurki wymagają pewnej odwagi ze strony użytkownika – można je nosić w dużych miastach, zwłaszcza w zachodniej części kraju, w centrach handlowych i za dnia, bo wieczorami na blokowiskowych osiedlach można już za to oberwać. Przy czym wcale nie jestem fanem męskich rurek – obcisłość w kroczu mi się raczej nie podoba… Niestety, producenci patrzą na Polaków i nie wierzą, że można spróbować ich przekonać do zakupu czegoś, czego oni obecnie nie noszą, kierując się jakimiś płciowymi przesądami. W ten sposób mamy patową sytuację podobną do naszej zablokowanej sceny politycznej. Znana jest anegdota o dwóch handlowcach obuwia, którzy badali rynek afrykański. Jeden stwierdził, że nic się nie da zrobić, bo nikt tam nie nosi butów. Drugi wrócił do centrali z radosną nowiną: tam jeszcze nikt nie ma butów! Sugeruję producentom i kreatorom mody tę drugą postawę w odniesieniu do klienta męskiego i wzorów ubrań obecnie dlań zabronionych.

Skąd bierze się nasza zamkniętość na przenikanie się stylów? Zapewne z powodu nieprzepracowanych intelektualnie zagadnień związanych z genderem, czyli płcią społeczną, która definiowana jest przez stereotypowe wizerunki osób obu płci. Od razu włącza się niemożność przyjęcia do wiadomości, że istnieją i mają prawo publicznie się pojawiać także osoby o niezbyt określonej tożsamości płciowej. Brakuje też świadomości, że nawet powierzchownie doskonałe typy płciowe w istocie zawierają mieszaninę „pierwiastków” męskich i żeńskich. Wreszcie, brakuje dystansu w spojrzeniu na własną kulturę i jej groteskowe nacechowanie zachowań i cech osobowości jako przynależnych płciom, przy jednoczesnym braku konsekwencji w tym szaleństwie – dlaczego nie robić na przykład męskich i damskich klamek na drzwiach, które z daleka rozpoznawano by poprzez ich kolory? Zgadnijcie, dla kogo byłyby wyżej umocowane klamki niebieskie, a dla kogo te niższe w kolorze czerwonym?

Marcin Boronowski - NARP
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości