Unisex Fashion

Co czujecie nosząc rajstopki? ;) Jakie macie odczucia z tym?

Czuje ciepło i komfort :)

Wygodę. Chociaż czasem cisną w tyłek i dlatego generalnie wolę pończochy.

Wygodę... W moim przypadku to czuło się tak samo jak spodnie :D

"Rajstopki"? A co to, przedszkole?

Wg mnie
<=20 den - rajstopki
>20 den - rajstopy.
Jak ja noszę, to czuję się normalnie. Jak nosi kobieta, to czuję się podekscytowany.

Lubię jedwabistą miękkość i śliskość w dotyku cienkich rajstop z lycry i mikrofibry. Porównałbym je z miłym wrażeniem, jakie odnosi się dotykając i głaszcząc futro kota
Oprócz tego bardzo lubię czuć łagodny ucisk rajstop na nogach (szczególnie na stopach, łydkach i kolanach), daje mi on nieporównywalne z niczym innym odczucie komfortu oraz przyjemności i odpoczynku, czyli jednym słowem relaksu, np. jak podczas lekkiego masażu. Ten relaksacyjny aspekt rajstop ma ma dla mnie szczególne znaczenie, bo większość czasu w ciągu dnia spędzam w pozycji siedzącej - albo w pracy albo podczas dość częstych i dalekich wyjazdów samochodem. Mój ulubiony model rajstop z tej kategorii to Mona Relax 20 DEN.
Lubię też ten szczególny zapach rajstop, rzekłbym nawet niekiedy wręcz aromat (ale tylko rajstop niektórych marek i oczywiście WYŁĄCZNIE nowych, świeżo kupionych i dopiero co wyjętych z opakowania ). Zauważyłem jednak, że w przypadku niektórych modeli (i tylko w określonych kolorach) utrzymuje się ten swoisty zapach jeszcze nawet po 1-2 praniach, jak np. rajstopy Marilyn Super 20 DEN visione (może to kwestia konkretnego rodzaju barwnika?) W każdym razie pachną bardzo przyjemnie

Mona Dalia też ma przyjemny zapach.

Lubię ich gładkość, delikatność i śliskość. Generalnie noszę przeważnie cienkie 15-20 den z lycrą. Kiedy je zakładam, czuję, że moje nogi są należycie zadbane, zrelaksowane. Każde otarcie nóg to delikatny masaż i relaksujące uczucie, które przypomina, że mam je na sobie i wówczas czuję się... uwaga, forumowi antyfetyszyści, zamknąć oczy: sexy. Tak, rajstopy mnie podniecają, nie ukrywam tego, ale noszę je też na co dzień. Kiedy jestem w rajstopach, lubię oglądać swoje nogi w lustrze. Cienki materiał z połyskiem nadaje im świetny, elegancki zarys. Jestem 100% facetem, ale te delikatne, miękkie rajstopy pod spodniami są dla mnie niczym dobra woda kolońska. Coś, co daje mi komfort, poczucie sznytu i zwiększa moją pewność siebie. Czuję się wtedy elegancko.

Najlepiej nosi się 15-20den bez zaznaczonej części majtkowej
-śliskość
-lekkie opinanie (masowanie powodowane smykaniem się materiału po nodze podczas ruchu)
-chłodek
-delikatność

Ja chętnie noszę 40 DEN - są nie za cienkie - nie za grube - daj mi komfort jakiego nie dadzą żadne kalesony.

Podobnie jak u poprzedników komfort ciepło i wygodę

Nie chciałem zakładać nowego tematu więc napiszę tutaj.

macrofibiber pisze:Mnie osobiście chyba by przestało podkręcać to że w każdym sklepiku czy kiosku były by dostępne męskie rajstopy , przestało by to być TABU. Na początku moich doświadczeń dodatkowym walorem było to że miałem na sobie coś zakazanego, odkrywałem tajemnice kobiety jak to je mieć na sobie, nosić i jakie to uczucie . W myślach mogłem powiedzieć sobie że "mam to co Ty na sobie" ;) patrząc na dziewczynę ubraną w rajstopy. Tak było kiedyś.

macrofibiber długo już nosisz rajstopy? czy te odczucia nadal są ponieważ na końcu napisałeś że tak było kiedyś ? czy inni koledzy z forum też tak mają jak zacytowany kolega , sorki że tak wypytuje ponieważ ale ja oprócz podstawowych rzeczy jakie zapewniają rajstopy czyli ciepło , komfort, dobre samopoczucie, dochodzą jeszcze takie elementy o których napisał macrofibiber.

Od bardzo dawna 25-30 lat , najpierw ukradkowo dla frajdy, potem na "wycieczki eksperymentalnie spontanicznie. Teraz od lat codziennie, są częścią mnie.

Też długo się zastanawiałem co dziewczyny czują mając rajstopy np15-20den. I nie ulega wątpliwości, że czują to samo są takie same jak my różnią się tylko kilkoma szczegółami. Sądzę, że wszelkie efekty noszenia lycry lepiej czują w spódnicach, głównie uczucie chłodzenia powiewu wiatru.

Ja noszę rajstopy ale na pewno nie dla ciepła, bo mi zawsze (nawet zimą) ciepło w nogi. Noszę rajstopy m.in. na pewno dlatego, że są zakazane, dla dreszczyku emocji, lubię ich opinanie, ale chyba dlatego też, że "należą do kobiet". Gdyby rajstopy było wiadomo, że istnieją, ale siostry by ich nie nosiły czy koleżanki z kasy to możliwe, że bym dzisiaj nie nosił rajstop. Rajstopy mam już skojarzone z dzieciństwem, gdy ukradłem zdjęte białe cienkie rajstopy leżące na łóżku siostry i poszedłem do łazienki je ubrać i tak już raczej zostanie. Gdyby wcześniej nie była w nie ubrana to chyba by mnie nie ruszyły. Gdy ubieram rajstopy to towarzyszą mi emocje, że ubieram coś co siostra nosi, a mi nie wolno. Oczywiście nic innego kobiecego nie noszę, bo mnie to nie kręci. Kręci mnie tylko naciągnięty opinający materiał rajstop na skórze ;)

Dziewczyny czy też kobiety noszące rajstopy od młodych lat nie czują nic specjalnego , to dla nich normalne, żadne nadzwyczajne uczucie. To z relacji mojej ex. W dzisiejszych czasach kobiety zakładają rajstopy, jeśli je naprawdę potrzebują , gdy są do tego zmuszone przez klimat, dress code w pracy. Teraz na topie na imprezy i wyjścia okolicznościowe jest smarowidło na nogi - rajstopy w sprayu, który daje efekt rajstop na nodze.

Dzisiaj to zauważalne jest to, że jak pisze macrofibiber najczęstszym powodem zakładania rajstop przez dziewczyny/kobiety jest albo estetyka, albo temperatury. Czasami można jeszcze spotkać osoby noszące rajstopy na codzień jako element ubioru, ale to już rzadkość.
Sam osobiście widuję często taki "wyjątek od reguły", czyli dziewczynę z pewnego salonu, która prawie zawsze ma na nogach czarne rajstopy z mikrofibry, tak na oko 50/60 den, a do tego krótkie szorty i trepki lub sportowe buty/tenisówki.

Co do tematu, to co mam czuć... przyjemne opinanie nóg i lekki poślizg nogawek spodni jeżeli akurat mam długie spodnie. Czasem tylko jak widzę jakąś młodą kobietę w rajstopach, to ogarnia mnie myśl "ja też mam", ale już coraz rzadziej.
Nie mam odczuć typu "mam "zakazane" rajstopy na nogach...", czy inne "podniecające" myśli. Po prostu traktuję to jako normalny ubiór/bielizna, najczęściej jako "ocieplacz" czy "upiększacz" na nogi.

Nie będę ukrywał że podniecenie , miły szelest pod spodniami i nawet bez spodni pocierając nogę o nogę to jest miły szelest, jeżeli idę w krótkich spodenkach to miły powiew po nogach .Nie można nie wspomnieć o miłym dotyku. Do tego nie raz w lecie w upał miałem pod spodniami 10 den i to było fajne że spodnie nie kleiły się do nóg mimo że było ciepło.

Misiek masz rację - sorry.

Danon pisze: ↑19 paź 2020, 23:09 Misiek masz rację - sorry.

Tu jakies czystki w wątku były bo Misiek się tu nie wypowiadał ? Jak czyścimy to wszystko :P

Często jest tak, ze jak ktoś ze swoim radykalnym podejściem zaczyna dominować to po pewnym czasie dochodzi do przesilenia. Wówczas do głosu dochodzą osoby o skrajnie odmiennym poglądzie. Złamana zostaje zasada zachowania równowagi.

Lubię komfort i miękkość mikrofibry, to że jest miła w dotyku, poza tym nie czuję wtedy zmęczenia nóg.

rajtki z mikrofibry są generalnie cieplejsze od tych zwykłych z lykrą - porównując oczywiście te same grubości. Jednak słabo nadają się pod spodnie. Ciężko w takim zestawie podciągnąć nogawkę żeby np kucnąć czy usiąść.

Ja nosze takie z akrylu albo bawelny zamiast kalesonów. Ogolnie lubie ubierać się ciepło gdy jest zimno ale nie do przesady. Lubię te uczucie gdy po prostu dobrze pasują i nie muszę nosić skarpet do tego. Pewnie to głupie ale nie lubie miejsc gdzie łączą dwa ubrania. Np kalesony ze skarpetami albo spodnie z bluza itp. Zawsze mnie coś gniecie albo uwiera. No i takie tradycyjne rajtuzy po prostu mi sie podobają.